Czy randkowanie przez internet sprzyja samotności

Współczesny świat oferuje nam więcej możliwości nawiązywania relacji niż kiedykolwiek wcześniej. Wystarczy kilka ruchów palcem po ekranie, by znaleźć setki potencjalnych partnerów – ludzi o podobnych zainteresowaniach, poglądach czy stylu życia. Teoretycznie powinno to oznaczać koniec samotności, przynajmniej w wymiarze poszukiwania bliskości. A jednak paradoksalnie, im więcej mamy opcji, tym częściej czujemy się zagubieni i emocjonalnie niezaspokojeni. Czy randkowanie online rzeczywiście pomaga nam znaleźć głębsze więzi, czy raczej – mimo pozornej dostępności kontaktów – pogłębia poczucie izolacji?
Jednym z największych problemów wirtualnego randkowania jest jego powierzchowność. Algorytmy dopasowują ludzi na podstawie zdjęć, krótkich opisów i kilku zaznaczonych preferencji, co sprawia, że oceniamy innych przez pryzmat klikalnego profilu, a nie pełnego człowieczeństwa. W efekcie zamiast autentycznego poznawania drugiej osoby, wpadamy w pułapkę nieustannego przeglądania kolejnych opcji, jakbyśmy przeszukiwali katalog produktów. To podejście sprawia, że relacje stają się czymś tymczasowym – jeśli coś nam nie pasuje, zawsze możemy przewinąć dalej, zamiast inwestować czas i wysiłek w zrozumienie drugiego człowieka. W ten sposób, mimo teoretycznej dostępności tysięcy osób, wciąż pozostajemy samotni, bo nie budujemy prawdziwych więzi, tylko przelotne interakcje.
Kolejnym czynnikiem jest iluzja wyboru. Gdy mamy przed sobą dziesiątki profili, łatwo uwierzyć, że gdzieś tam czeka ktoś idealny – ktoś, kto spełni wszystkie nasze oczekiwania bez kompromisów. To przekonanie prowadzi do chronicznego niezadowolenia. Nawet jeśli nawiążemy kontakt z interesującą osobą, w głowie wciąż kołacze się myśl: A co, jeśli następna będzie jeszcze lepsza? W rezultacie zamiast cieszyć się rozwijającą się relacją, traktujemy ją jako opcję tymczasową, w oczekiwaniu na coś „bardziej doskonałego”. To błędne koło – im więcej mamy możliwości, tym trudniej nam się zaangażować, a brak zaangażowania uniemożliwia zbudowanie czegoś trwałego. W ten sposób, mimo teoretycznego dostępu do niezliczonej liczby potencjalnych partnerów, wciąż tkwimy w samotności, bo nie pozwalamy sobie na prawdziwe zbliżenie.
Nie bez znaczenia jest też sposób, w jaki technologia zmienia naszą komunikację. Wirtualne randkowanie często sprowadza się do wymiany wiadomości, które – choć wygodne – pozbawione są wielu istotnych elementów prawdziwej rozmowy: tonu głosu, mowy ciała, spontaniczności reakcji. W efekcie nawet intensywna korespondencja może stworzyć złudzenie bliskości, która w rzeczywistości jest tylko powierzchowna. Kiedy w końcu dochodzi do spotkania, okazuje się, że chemia, która wydawała się oczywista przez ekran, w rzeczywistości nie istnieje. Takie doświadczenia, powtarzane wielokrotnie, prowadzą do zniechęcenia i poczucia, że prawdziwe porozumienie jest niemożliwe do osiągnięcia – co tylko pogłębia samotność.
Co więcej, randkowanie online zmienia nasze podejście do odrzucenia. W świecie wirtualnym łatwiej jest zignorować czyjąś wiadomość lub zakończyć rozmowę bez wyjaśnienia, bo nie widzimy emocji drugiej strony. Z czasem prowadzi to do znieczulenia – przestajemy postrzegać innych jako ludzi z uczuciami, a zaczynamy traktować ich jak awatary, które można w każdej chwili zastąpić nowymi. To z kolei sprawia, że sami stajemy się bardziej wycofani, bo podświadomie zakładamy, że i tak zostaniemy w końcu odrzuceni. Powstaje błędne koło: im bardziej chronimy się przed potencjalnym zranieniem, tym głębsza staje się nasza samotność.
Ciekawym zjawiskiem jest też to, jak aplikacje randkowe wpływają na naszą samoocenę. System wzajemnych dopasowań i ocen sprawia, że zaczynamy postrzegać swoją wartość przez pryzmat liczby polubień i zainteresowania ze strony innych. Jeśli nasz profil nie przyciąga wystarczającej uwagi, może to prowadzić do poczucia bycia niewystarczająco atrakcyjnym czy interesującym. Z drugiej strony, nawet jeśli otrzymujemy wiele pozytywnych reakcji, często jest to puste pocieszenie – bo zainteresowanie oparte na kilku zdjęciach i krótkim opisie rzadko przekłada się na prawdziwą więź. W efekcie, niezależnie od wyników naszych randkowych starań, wciąż możemy czuć się samotni – bo brakuje nam autentycznego uznania i akceptacji, które przychodzą tylko w głębszych relacjach.
Warto też zwrócić uwagę na to, jak randkowanie online wpływa na naszą cierpliwość w budowaniu relacji. W świecie, gdzie nowy potencjalny partner pojawia się po jednym przesunięciu palcem, oczekujemy natychmiastowych rezultatów także w sferze emocjonalnej. Jeśli po kilku wiadomościach nie czujemy „iskry”, rezygnujemy. Jeśli po dwóch spotkaniach nie ma namiętności, uznajemy, że to nie to. Tymczasem prawdziwe więzi często rozwijają się powoli – potrzeba czasu, by poznać czyjąś złożoność, by odkryć piękno w niedoskonałościach. Odruchowe porzucanie relacji przy pierwszym lepszym rozczarowaniu sprawia, że wciąż krążymy po powierzchni emocjonalnego zaangażowania, nigdy nie docierając do jego głębi.
Czy oznacza to, że randkowanie przez internet jest z góry skazane na porażkę? Niekoniecznie. Narzędzie, jakim jest, nie jest ani dobre, ani złe – to od nas zależy, jak je wykorzystamy. Problem nie leży w samej technologii, ale w sposobie, w jaki pozwalamy jej kształtować nasze podejście do relacji. Jeśli traktujemy randkowanie online jedynie jako uzupełnienie tradycyjnego poznawania ludzi, a nie jako jedyną drogę do znalezienia partnera, może ono przynieść dobre efekty. Kluczem jest zachowanie równowagi – korzystanie z możliwości, jakie daje internet, ale nie rezygnowanie przy tym z prawdziwego zaangażowania i cierpliwości, jakiej wymaga budowanie więzi.
Prawdziwym antidotum na samotność nie jest bowiem ilość kontaktów, ale ich jakość. Możemy mieć setki dopasowań i dziesiątki przelotnych rozmów, ale jeśli żadna z nich nie prowadzi do autentycznego spotkania – zarówno wirtualnego, jak i rzeczywistego – wciąż będziemy czuć się samotni. Być może więc zamiast pytać, czy randkowanie online sprzyja samotności, powinniśmy zapytać siebie: czy pozwalam, by algorytmy zastąpiły mi prawdziwe poszukiwanie bliskości? I czy moje działania prowadzą mnie ku głębszym relacjom, czy tylko pogłębiają poczucie emocjonalnego głodu? Odpowiedź na te pytania może być pierwszym krokiem do przełamania samotności – nie poprzez rezygnację z technologii, ale poprzez bardziej świadome jej wykorzystanie.